Wein-Bastion zrobił nam świąteczny prezent
We wpisach Prawdziwy bastion win – c.d. i Wykupujemy niemieckie winnice, czyli szturm na Wein-Bastion wspomnieliśmy o naszych winnych zakupach w niemieckim sklepie Wein-Bastion. Temat o nich ucichł, bo … najzwyczajniej w świecie czekaliśmy na przesyłkę.
Ale czekania koniec! Dziś rano obudził mnie kurier. Zadzwonił z informacją, że ma dla mnie przesyłkę – jak to ujął, „deczko ciężkawą”. Umówiliśmy się w godzinach porannych, niedługo po telefonie trzymałem w rękach pudło.
Pudełko było w stanie absolutnie nienaruszonym, z dużym logo UPS i oznaczeniami (honorowanymi przez UPS) o tym, że przesyłka jest delikatna i zawiera szkło. W środku nic nie telepało, co pozwalało sądzić, że przesyłka była starannie zabezpieczona.
Butelki były szczelnie opakowane kulkami z zabezpieczającej pianki i ściśle osadzone w pudełku. W zupełności to wystarczyło do tego, by winom w transporcie nic się nie stało. Liczne sklepy w Polsce nie używają nawet pianki, pakując jedynie ściśle butelki i też nie przytrafiły nam się problemy.
Zakupione przez nas butelki w całej okazałości:
Pierwsze co się rzuca w oczach, to że Niemcy nie stosują idiotycznych i szpetnych banderol, które z powodów estetycznych odmaczam z szyjek butelek w winach kupowanych u nas. Nic nie wygląda tak paskudnie na półce, jak szyjki butelek oblepione obleśnymi znakami akcyzy. Aż miło popatrzeć. No i oczywiście rzuca się w oczy też to, że butelki są w idealnym stanie i nic im nie dolega – wniosek prosty: zakupy w Wein-Bastion są bezpieczne.
Sama przesyłka trwała w sumie 3 dni robocze. Co prawda w sobotę został nadany numer listu przewozowego, ale UPS nie odbierał paczek – odebrał ją z Wein-Bastion dopiero w poniedziałek. Dziś mamy czwartek i wina od rana są w naszych rękach. Dla ciekawskich prezentujemy dokładne losy paczki:
Reasumując: zdecydowanie było warto! O samych winach napiszemy, gdy już nasze podniebienia się z nimi zapoznają. Pod kątem cen, szybkości i jakości obsługi natomiast możemy śmiało ocenić Wein-Bastion na 5+. Już myślimy o kolejnych zakupach 🙂
Disklajmer: nie, nie chciało mi się robić starannych fotomontaży – to NIE jest żart z okazji 1 kwietnia! 🙂