Winne Wtorki, czyli cierpliwość, lato i Pinot Noir
Robert z Martą z Naszego Świata Win postanowili nakłonić brać blogerską do pójścia pod prąd względem pogody i znalezienia fajnego czerwonego wina odpowiedniego na tą porę roku i skwar za oknem. Przyznam, że zupełnie szczerze rozważaliśmy pójście nie tyle pod prąd, co wręcz zabarykadowanie się w poprzek — choć statystycznie pijemy więcej win białych i oczywiście latem chętnie sięgamy po schłodzone lekkie wina (vide ostatni nasz wpis o Vinho Verde) — nasze winiarskie wybory nie są wyjątkowo sezonowe. Tylko czy oznajmienie światu, że my nie odmawiamy latem australijskiego Shiraza, przyniesie jakikolwiek pożytek? Podeszliśmy zatem do tematu poważnie, a przynajmniej nieco poważniej.
Myśląc o czerwonym winie na lato pierwszy przymiotnik, jaki nam (niezbyt odkrywczo) przychodzi do głowy to lekkie. Myśli od razu wędrują ku winom mocno owocowym, o delikatnej budowie, soczystym owocu, raczej bez beczki. Może Bardolino? Delikatne Beaujolais? Czy może nurek w stronę Alto Adige i tamtejsza Schiava? A wreszcie — może nie dość, że Zweigelt, to musujący? Cóż bowiem może odświeżać bardziej, niż bąbelki? Pomysłów mieliśmy bez liku, ale mieliśmy też w zasięgu wzroku butelkę, do której od dawna chcieliśmy wrócić, a po krótkim namyśle wpasowała nam się w temat całkiem nieźle.