Na różowo, ale na poważnie

Do win różowych nie mamy wyjątkowo serca. Ani ja, ani Tysia, ani po prawdzie Krzysiek też nie. Zawsze w różach coś nam nie pasuje. Ja niemal w każdym doszukuję się nieco przesłodzonej landrynki. Nawet, gdy inni jej nie czują, mnie zawadza w nosie i zniechęca do eksperymentów. Ten sam scenariusz powtórzył się u nas jakiś czas temu przy okazji różowego Aloque z Viña Ijalba — różu, który wśród naszych przyjaciół zebrał bardzo pochlebne opinie, a nam niebardzo przypasował. Skąd inąd, Viña Ijalba zachwyciło nas innymi winami na niedawnej degustacji, o czym mamy nadzieję jakoś niebawem napisać. Ale wracając.

Scenariusz praktycznie zawsze zawodził tylko w jednym przypadku, a mianowicie różowych bąbelków. Ten kolor w przypadku szampana, cavy, czy dowolnego innego bąbla, prawie zawsze kojarzy nam się bardzo pozytywnie. W końcu trafiliśmy i w wino spokojne, które zasłużyło na trochę naszego zachwytu. Różowe Regis Boucabeille z Rousillon od Domaine Boucabeille. W tym roczniku to 30% syrah, 70% grenache.