Miesiąc: maj 2011

Winne Wtorki #4 — Vespral Reserva do kwadratu = Vespral Gran Reserva?

Na wstępnie chcielibyśmy przeprosić za brak fotki — tak jakoś wyszło. Wina na stole się pojawiły i poszły, a aparatu pod ręką nie było. Przypomnielismy sobie, że wypadałoby zrobić zdjęcie, jak było już za późno. Dzięki uprzejmości Nasze-wina.pl, etykiety degustowanych butelek — czyli na co zwrócić uwagę przechadzając się po sklepie — także i u nas 🙂

Dziś trzeci wtorek maja, czyli zgodnie z obowiązującą od niedawna naszą świecką tradycją, Winny Wtorek. Pod nóż, choć raczej bardziej pod nos, poszły dwie butelki zaproponowane przez Mariusza Boguszewskiego z bloga Uncle Matt in Travel. Rzeczone wina to Vespral Reserva 2006Vespral Gran Reserva 2005 dostępne w Lidlu za odpowiednio ok. 14 i 15 złociszy. Oba wina pochodzące z regionu Terra Alta, winifikowane z gron TempranilloGarnacha (Reserva) lub Cabernet Sauvignon (Gran Reserva) w bliżej nieznanych nam proporcjach.

Czytaj więcej

No Man’s Land — wyjątkowe miejsce, ale czy wyjątkowe wino?

„5-milowy pas lądu na granicy Bułgarii z jej południowymi sąsiadami – pas, który dawniej oddzielał światy socjalizmu i kapitalizmu – jest klimatycznym rajem, wolnym od zanieczyszczeń z tętniącym dzikim życiem” – tak swoje wina sprzedawane pod marką No Man’s Land reklamuje bułgarska Damianitza, producent butelki, która dziś trafiła na mój stół. Do pieczonych żeberek.

Czerwone No Man’s Land to kolejny z zakupów z niemieckiego kartonu, który niedawno do mnie przyjechał, czyli tym samym kolejne wino za mniej niż 10EUR. Kupaż Cabernet SauvignonMerlota w proporcjach 75/25 o co najmniej ciekawej nazwie, która po prawdzie zaintrygowała mnie bardziej niż samo wino. Ot, kolejny Kabmerlot, jakich wiele – ale etykieta przykuła moją uwagę i poleciał do koszyka.

Czytaj więcej

O Rieslingu, który jeździł kurierem

Riesling to szczep, który uwielbiam i wracam do niego w każdej możliwej postaci, kiedy tylko mogę. To również szczep, który znajduje głębokie poparcie wśród mojej rodziny, bo z reguły łączy owocowe aromaty z lekką słodyczą przełamującą wytrawność, szczególnie w niemieckich interpretacjach. To nie tylko wina, które kocham, ale również takie, które uważam za bezpieczne – na stół, na prezent, na wycieczkę.

Wczoraj na moim stole nie stanął jednak Riesling, a Tokaji… ale o nim napisze Krzysiek, bo posiada identyczną butelkę, a ja byłem tak zaaferowany innymi rzeczami, że niebardzo potrafiłbym go teraz dobrze opisać. A zapewniam, że zasługuje na pełnowymiarową notkę. Tymczasem wróćmy do wspomnianego Rieslinga.

Czytaj więcej