Tag: Porto

Słodkie święta z Biedronką – Malaga i Porto

Rozbudowanego wpisu o łączeniu świątecznych potraw z winem u nas (znów) nie będzie. Po części dlatego, że wielu blogerów rokrocznie pisze o winach na wigilię szeroko i z różnych perspektyw (wszak niemal w każdym zakątku Polski wigilia wygląda nieco inaczej), a po części dlatego, że spędzając wigilię raz tu, raz tam, nie próbujemy zaprowadzać winiarskich porządków i nawracać rodzin, które naszego zamiłowania do wina aż tak nie podzielają. Radzimy sobie zazwyczaj z Rieslingami z lekkim cukrem resztkowym, które niezawodnie potrafią, jak konie pociągowe, uciągnąć całą wieczerzę i w tym roku również tak będzie.

Jeżeli macie ochotę z okazji wigilii winiarsko poeksperymentować, polecamy serdecznie film Maćka Sokołowskiego (MS-Sommelier) o łączeniu polskiej wigilii z polskimi winami.

Motywu świątecznego jednak całkiem nie odpuszczamy, bo zawiało nas do Biedronki, gdzie w ramach mocno chaotycznej oferty świątecznej pojawiły się dwa wina, których chcieliśmy spróbować – słodka Malaga z gron Pedro Ximénez i, klasyczne już, porto Late Bottled Vintage Martinez z bardzo udanego i okrzyczanego rocznika 2011, w którym znaczna większość producentów porto zdecydowała się na wypuszczenie win rocznikowanych. O ile z winem do karpia nie próbujemy rodzin reformować, o tyle kieliszka słodkości do kutii czy makiełek jeszcze nikt nam nigdy nie odmówił.

Czytaj więcej

Św. Eufemia na Mikołajki – Winne Wtorki

W tym roku już po raz czwarty Mikołajki obchodzimy wspólnie wraz z koleżankami i kolegami blogerami, uczestnicząc w fantastycznej akcji zapoczątkowanej przez Kubę Jurkiewicza, w której po tajemnym losowaniu par wysyłamy sobie nawzajem niespodzianki. W tym roku, żeby było jeszcze fajniej, Mikołajki wypadły tego samego dnia co faktyczny Winny Wtorek.

Czytaj więcej

Kilka wspomnień z Wines of Portugal

Od dwóch lat zarzekamy się, że wielka degustacja win portugalskich w Warszawie nas nie opuści i zawsze prawa Murphiego działały ze zdwojoną siłą krzyżując nam plany. W tym roku się zawzięliśmy i datę „Wines of Portugal” wpisaliśmy w kalendarz z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, okraszając ją wykrzyknikami przypominającymi o ważności tego wydarzenia.

Tym razem gdy do Warszawy zawitało blisko 30 producentów win z Portugalii w Pałacu Prymasowskim byliśmy tam gdzie powinniśmy być, czyli między stolikami. Portugalia to dla nas w dużej mierze nieodkryta kraina pełna tajemnic – przez swoje niesamowite bogactwo lokalnych odmian i stylów, nasza znajomość portugalskich win to mniej niż kropla w morzu, żeby nabrać jako takiej ogłady. Nastawiliśmy się przede wszystkim na eksplorację i wycieczkę w nieznane, a nie na zebranie materiału na obszerną relację.

Czytaj więcej

Winnowtorkowy wcześniak — biało, wytrawnie i przed czasem

Winne Wtorki, inicjatywa, którą uwielbiam i którą śledzę z uwagą, wbrew wszędzie panującym pozorom nas nie ominęła. Ba! Mało które wtorki ominęliśmy w kieliszku. Notki natomiast… notki to zupełnie inna sprawa. Z jednej strony, pisać krótkich degustacyjnych opisów zwyczajnie nam się nie chce — i tak nie jest to ciekawe. Z drugiej — na pisanie dłuższych, ciekawszych i treściwszych tekstów zwyczajnie brak weny i czasu (zamiast pisać notki o winie, warzymy domowe piwo i świetnie się przy tym bawimy). Ale, ale. Nie o to w tej zabawie chodzi, żeby się tłumaczyć. We wpisie na Facebooku dostaliśmy kuksańca, żeby zrobić postanowienia noworoczne. Może? A może nie? Ten wpis więc to… reaktywacja? Choć chciałbym powiedzieć, że tak, to wątpię — raczej wybryk. Blog martwy nie jest, więc i na wybryki znajdzie się tu miejsce.

Temat obecnych winnych wtorków jest nam bliski. Nie tylko dlatego, że sami go zaproponowaliśmy, ale również dlatego, że czekaliśmy na taką okazję już dłuższą chwilę. Chodzi mianowicie o wina wzmacniane, które zawsze trafiały w nasze podniebienie, ale nigdy nie mieliśmy okazji poznać ich bliżej. Porto? Marsala? Madeira? Sherry? Wszystko gdzieś, kiedyś, którędyś pojawiło się w kieliszku. Nic jednak nie zagościło na tyle trwale, żeby poznać te wina lepiej, zrozumieć je, docenić. Zawsze zazdrościliśmy Marcinowi, że z taką swobodą mówi o porto i, jednocześnie, że tyle dobrego porto spróbował. Dzisiejszy wpis jest wcześniakiem. Nie dość, że 8 miesięcy od ostatniego wpisu, nie dość, że przed północą, to jeszcze porto, i to nie czerwone, a białe — ktoś mógłby rzec, prawie porto.

Czytaj więcej

Wineshopping, czyli Krzysiek na zakupach – Wine Club (C.H. Guliwer)

Jakiś czas temu przy okazji cotygodniowych zakupów w Carrefourze (w C.H. Guliwer przy ul. Kolumny) odkryłem nieduży sklep Wine Club, zlokalizowany w pasażu handlowym tuż przy wspomnianym hipermarkecie. Z pewnością jest to jeden z tych sklepów, w których mimo stosunkowo niedużej oferty można upolować ciekawe okazje.

Na pierwszy rzut oka nie sposób nie zauważyć przyzwoitej oferty tokajów i porto. Jak na tego typu sklep jest to miłe zaskoczenie; jeśli więc zdecyduję się w najbliższym czasie skosztować któregoś z tych win, z pewnością tam zawitam. Z win nieco bardziej „klasycznych”, można odnaleźć kilka ciekawych win z apelacji Pauillac, Saint Estephe (Andron Blanquet Cru Bourgeois 2000 za 84 zł), czy Gigondas z Rodanu (Paillere et Pied Gu za 64 zł – rocznika nie pamiętam, mea culpa). Jak zawsze, zerkam także na wina słodkie – pod tym względem jest nieźle – są Sauternes’y, jak również tańsze odpowiedniki (widziałem kilkuletniego Monbazillaca za ok. 60 zł).

Pozostałe kraje nie są reprezentowane tak licznie. Można za to skorzystać z całkiem rozbudowanej oferty nalewek.

Reasumując: sklep niezły, acz bez rewelacji.