Tag: Mielżyński

Dwa przez cztery – oaza na łódzkiej pustyni

Łatwo zauważyć, że choć prowadzimy bloga zza łódzkich biurek, relatywnie niewiele piszemy o łódzkich winiarskich miejscach i wydarzeniach. W naszych wpisach o Łodzi bardzo długo tak wyraźnie odznaczała się dominacja Klubu Wino, że wyznawcy teorii spiskowych mogliby nas posądzić o powiązania kapitałowe. Prawda jest niestety bardziej prozaiczna i smutna zarazem – Łódź to po prostu winiarska plaża, gdzie próżno szukać alternatyw. Zarówno miejsca, gdzie można dobre wino kupić jak i restauracje, gdzie można z winem dobrze zjeść, łatwo policzyć na palcach. Jeśli spróbujemy ograniczyć się do centrum Łodzi, sprawy komplikują się jeszcze bardziej.

Czytaj więcej

Cuvée Marine Domaine de Menard 2015 na koniec wakacji

Za sprawą niemieckiego Sauvignon Blanc niedawno wspominaliśmy o Festiwalu Win Letnich organizowanym w lipcu przez łódzki Klub Wino. Na festiwalu obok Klubu Wino wystawiał się Euro-Foods z greckimi winami (o których też pisaliśmy), GARAŻ Food & Wine z paletą Prosecco w wersji Bio od Pizzolato, Winkolekcja, która powtórzyła zeszłoroczny schemat i wpadła do Łodzi z Torrontés, Vinho Verde, Chardonnay od Aresti i wyraźnie słodkim różowym musiakiem. Obok nich był jeszcze Mielżyński, który przykuł moją uwagę najbardziej.

Michał Poddany przyjechał z szóstką ciekawych, różnorodnych i świetnie pasujących do tematu festiwalu win. Chyba tylko Cava w wersji brut nikogo nie zaskoczyła – za to widok Vinho Verde z samego Loureiro od Quinta do Ameal, Grünera Veltlinera od Salomona Undhofa i Negroamaro z Masseria LiVeli Contrade z Apulii wywoływał uśmiechy na twarzach. Uśmiechy wywoływało też gaskońskie Cuvée Marine Domaine de Menard, z którym również wróciliśmy do domu.

Czytaj więcej

Winne Wtorki, czyli cierpliwość, lato i Pinot Noir

Robert z Martą z Naszego Świata Win postanowili nakłonić brać blogerską do pójścia pod prąd względem pogody i znalezienia fajnego czerwonego wina odpowiedniego na tą porę roku i skwar za oknem. Przyznam, że zupełnie szczerze rozważaliśmy pójście nie tyle pod prąd, co wręcz zabarykadowanie się w poprzek — choć statystycznie pijemy więcej win białych i oczywiście latem chętnie sięgamy po schłodzone lekkie wina (vide ostatni nasz wpis o Vinho Verde) — nasze winiarskie wybory nie są wyjątkowo sezonowe. Tylko czy oznajmienie światu, że my nie odmawiamy latem australijskiego Shiraza, przyniesie jakikolwiek pożytek? Podeszliśmy zatem do tematu poważnie, a przynajmniej nieco poważniej.

Myśląc o czerwonym winie na lato pierwszy przymiotnik, jaki nam (niezbyt odkrywczo) przychodzi do głowy to lekkie. Myśli od razu wędrują ku winom mocno owocowym, o delikatnej budowie, soczystym owocu, raczej bez beczki. Może Bardolino? Delikatne Beaujolais? Czy może nurek w stronę Alto Adige i tamtejsza Schiava? A wreszcie — może nie dość, że Zweigelt, to musujący? Cóż bowiem może odświeżać bardziej, niż bąbelki? Pomysłów mieliśmy bez liku, ale mieliśmy też w zasięgu wzroku butelkę, do której od dawna chcieliśmy wrócić, a po krótkim namyśle wpasowała nam się w temat całkiem nieźle.

Czytaj więcej

Bońkowskiego z Poddanym bitwa na chłopskie archetypy

Degustacje komentowane w łódzkim Klubie Wino to na naszym niewielkim winiarskim poletku nie lada gratka. Zwłaszcza, że poza świetnymi winami zawsze warto wybrać się na nie dla prowadzących. Tym razem, w roku, w którym Klub Wino świętuje swoje pięciolecie, spotkaliśmy się w sali wypełnionej do granic swoich możliwości. Zarówno Michał Poddany jak i Wojtek Bońkowski niezależnie od siebie przyciągają sporą publiczność, a co dopiero, kiedy spotykają się we dwóch na jednym ringu.

Ringu, bo konwencją wczorajszej degustacji była bitwa między Francją a Włochami. Ku zdziwieniu wielu, Wojtek, znany ze swojego zamiłowania do win włoskich, stanął w szranki broniąc Francji, zostawiając Michałowi odpieranie ataków na włoskie winiarstwo. Jako, że wszystkie chwyty dozwolone, Michał nie pozostawał oczywiście dłużny. Chłopaki raz po raz wbijali sobie celne szpilki, próbując nokautować na każdym kroku.

Czytaj więcej