Tag: Gewürztraminer

Różane demony

Dzisiejszym (a właściwie wczorajszy) tematem winnych wtorków Sebastian z bloga Zdegustowany chciał nie tylko nakłonić siebie samego, by zmierzyć się z różanymi demonami, ale i popchnąć do tej potyczki innych. A o co właściwie chodzi? O Gewurztraminera rzecz jasna. Szczep kojarzący się przede wszystkim z Alzacją i budzący w naszym kraju dużo ciepłych uśmiechów. Z tych samych powodów zresztą, dla których dla innych urósł do rangi tytułowych demonów. Jego perfumowane aromaty różanej konfitury, miodów, liczi i kwiatów połączone z często niewielką kwasowością i oleistą fakturą skutecznie kopią głęboki na sto metrów rów, po obu stronach którego okopują się jego miłośnicy i Ci, którzy na Gewurztraminery nie mogą patrzeć.

Czytaj więcej

O pikanterii, czyli Gewurztraminer z serca Alzacji

Do Gewurztraminerów nas jakoś wyjątkowo nie ciągnie. Niby spróbowaliśmy wielu — lepszych, gorszych, słabych i wybitnych, ale różane klimaty i raczej niewysoka kwasowość rzadko łapią nas w swoje szpony. Tak byłoby pewnie i tym razem, ale z winem łączy się zabawna historia. Ostatni raz, gdy u przyjaciół piliśmy Chenin Blanc, na stół trafił również Gewurztraminer, a właściwie należałoby powiedzieć: przede wszystkim trafił Gewurztraminer. Otworzony dzień wcześniej, ale ledwo uszczknięty.

Nieco drapie w przełyk, jest jakby pikantne. Chyba jestem na nie uczulony, a szkoda by było, żeby się zmarnowało.

Zaintrygowani oczywiście nie odmówiliśmy. Wszak kto by odmówił alzackiego Gewurztraminera, jak częstują? Już po pierwszym łyku mieliśmy uśmiech na twarzach, a butelkę ostatecznie wypiliśmy w komplecie, bo o żadnej alergii jednak nie było mowy. Jean Rémy Haeffelin Gewurztraminer Pfersigberg Grand Cru 2012 pochodzi z Domaine Viticole de la Ville de Colmar, producenta w samym sercu Alzacji, w Colmar. Posiadłość założona w 1895 roku przez Chretiena Oberlina, obecnie zarządzana jest przez Jeana-Remy’ego Haffelina wraz z synem, najmłodsze pokolenie rodziny Haeffelinów, u których od 1560 roku każde pokolenie robiło wina. Winnice w Pfersigberg są świetnie nasłonecznione, przez co dają wina bardzo aromatyczne i esencjonalne.

A pikantność? Była, a jakże! Nos mocno perfumowany, różany, z nutami liczi. moreli, może wręcz lawendy. W ustach tłuste, dość słodkie, o nikłej kwasowości, za to ze świetnie ułożonym alkoholem. Mocno morelowe, z nutą grejpfruta i białego pieprzu. Finisz faktycznie pikantny, wręcz przyprawowy. Po drugim kieliszku chciałbym więcej kwasu, by je ożywić i nadać świeżości. Najważniejsze jednak, że nikogo w stany alergicznie nie wpędziło! Bardzo złożony i aromatyczny Gewurztraminer, który lepiej sprawdziłby się jako aperitif, niż w wymiarze całej butelki.

Pochodzenie wina: wypite u przyjaciół. Wina Jean Rémy Haeffelin  do Polski importuje The Fine Food Group.