Tag: Carmenere

Tańczący z flaszkami we mgle

Po ostatnim zlocie blogosfery, na której degustacja w ciemno strzeliła nam fangę w nos i bezceremonialnie udowodniła, że łatwizną tego nazwać nie można, obiecaliśmy sobie, że będziemy trenować i częściej degustować wino w ten sposób. Znalezienie okazji innej niż zaskakiwanie się nawzajem we dwójkę w domowym zaciszu butelkami nie jest jednak wcale takie proste, gdy miasto nie tętni winnym życiem. Bez cienia wątpliwości Michał „WineMike” Misior z bloga Wine Trip Into Your Soul spadł nam z nieba zapraszając na trzecią już edycję organizowanych przez siebie degustacji w ciemno pod kryptonimem „Flaszki we mgle”.

Przed przyjazdem do Warszawy mieliśmy nie lada obawy i wątpliwości, czy się ciężko nie skompromitujemy, ale wierząc w ducha dobrej zabawy i bardzo ciekawi takiego spotkania, mijając tabuny dzieciaków z tornistrami wracających z rozpoczęcia roku szkolnego dotarliśmy na pociąg. Ugościł nas wraz z koleżankami i kolegami z innych blogów i winnych inicjatyw Łukasz z Pod Pretextem (dzięki!) a już na dzień dobry powitały nas przygotowane przez Michała 24 butelki starannie otulone folią aluminiową, nie odsłaniając nic poza kształtem butelki.

Czytaj więcej

Adobe Carmenere

Jako część naszego zamówienia przyfrunęło do nas Adobe. Wraz z Adobe przybył chłodniejszy wieczór, który zachęcił nas do otworzenia czerwonego wina. Od momentu odkorkowania Adobe zdecydowanie przestało nam się kojarzyć tylko z producentem oprogramowania — nowe skojarzenie jest o wiele przyjemniejsze.

Adobe Carmenere 2011 z organicznej chilijskiej winnicy Emiliana to wino z podstawowej linii win organicznych tego producenta, Adobe. Obok Carmenere spróbować można merlota, cabernet sauvignon, czy chardonnay — wszystkie butelki dostępne są w katalogu importera Vive le Vin. Carmenere z Colchagua Valley w tym roczniku nie było winem jednoszczepowym, a kupażem 85% Carmenere, 8% Syrah, 4% Cabernet Franc i 3% Merlot. 20% wina leżakowało we francuskim dębie przez pół roku.

W nosie intensywne aromaty wiśni, śliwki, czarnego pieprzu i czarnego bzu. Słodkie i intensywne, ale nieugotowane. W ustach lekko pikantne, z nutą papryki i wyraźnie pieprznym finiszem. Pełne intensywnego owocu z wyraźną kwasowością i bardzo gładkimi taninami, lekkie i nieprzesadnie skoncentrowane. Drugą połowę butelki wypiliśmy kolejnego dnia — wino jeszcze bardziej zyskało na lekkości, profil aromatyczny przesunął się w stronę nieco słodszych nut, taniny stały się jeszcze delikatniejsze, ale całość nadal pozostawała bardzo harmonijna.

Jest to zdecydowanie jedno z najlepszych carmenere jakie piłem, wino bardzo godne polecenia.

Pochodzenie wina: zakup własny autora (Alewino.pl)

Czerwone trio z Chile

Z winami z winnicy J. Bouchon z chilijskiego Maule Valley spotkałem się już wcześniej przy okazji degustacji Merlota z rocznika 2008 zakupionego w Niemczech. Wtedy, zdaje się, wina te nie były dostępne w dystrybucji w Polsce. Wspomnienia mam nieco zatarte, ale pamiętałem tego Merlota jako dobrze zbudowane, wyraziste wino, które świetnie pasowało do jedzenia, a jednocześnie przeczyło mojemu pewnemu uprzedzeniu do win pochodzących z tamtych rejonów.

W winach z Nowego Świata, a na podstawie własnych doświadczeń z Chile w szczególności, zwłaszcza jeszcze wtedy, bardzo przeszkadzało mi dążenie do dżemowatych, gęstych bomb owocowych bogatych w alkohol i trudnych w piciu już przy drugim kieliszku.

Czytaj więcej

Caliboro Carmenere Reserva – pora na Chile

Zainspirowany odcinkiem WLTV o Chilijskim szczepie Carmenere poprosiłem w Winnicach Świata (gdzie dzięki temu zakupowi, oraz innym butelkom z tego samego dnia, udało nam się z Krzyśkiem zdobyć karty stałego klienta) o pomoc w wyborze fajnej butelki na pierwsze spotkanie z tym szczepem. Wybór był całkiem szeroki, w tym także win niefiltrowanych – ale stwierdziłem, że na początek wezmę coś klasycznego. Caliboro Carmenere Reserva 2005, stosunkowo niedrogie, za 47zł.

Poleżało kilka dni, wczoraj uległo degustacji. I… no właśnie, kurka wodna, pierwsze wino o którym naprawdę nie potrafię powiedzieć nic sensownego! Poza tym, że było naprawdę interesujące i mam ochotę na więcej Carmenere.

Najbliższy zapach, który znam i był zdecydowanie obecny w nosie, to czarny bez. Również obecny w smaku, bo wino pozostawiało bardzo charakterystyczny gorzki bzowy posmak w ustach. W nosie działo się w ogóle całkiem dużo, ale miałem problem ze zidentyfikowaniem zapachów, które były całkiem uzależniające.

Wino pełne, całkiem długie, ciekawe od początku do końca – godne polecenia. Miły wieczór i fajna butelka. Spotkaliście się kiedyś z tym szczepem? Jakie były Wasze wrażenia?