Tatry, oscypki i wino

Kilka dni temu wróciłem z zasłużonego urlopu, więc nadeszła najwyższa pora, abym opowiedział o nim co nieco – zwłaszcza, że wino w ów urlop również zostało wpisane.

Na początku spędziłem z Moją Lepszą Połówką tydzień w Gorcach, w urokliwej miejscowości Koninki. Kwatera położona zaledwie kilkaset metrów od granic Gorczańskiego Parku Narodowego pozwalała nam na liczne wypady w zachodnią część Gorców. Turbacz, Turbaczyk, Tobołów, Stare Wierchy i Obidowiec padły naszym łupem. Jednocześnie, niedaleko schroniska na Turbaczu udało nam się znaleźć bacówkę, w której mogliśmy zakupić świeże oscypki i bunc (czyli taki nieuwędzony jeszcze oscypek ;)). Widoków i wrażeń była co nie miara, ale właśnie wtedy podjąłem decyzję o niecodziennym eksperymencie – próbie połączenia tradycyjnego góralskiego oscypka z winem.

Czytaj więcej

Zła passa, czyli zjazd po papierze ściernym z logo Kolporter

Ten miesiąc okazał się wybitnie pechowy, jeśli chodzi o moje winne zakupy. Od ponad tygodnia siedzę na wsi, na niemal kompletnym odludziu – jedyną siecią komórkową, jaka ma tu zasięg, jest Orange. Moja Era nie ma zasięgu w ogóle, z Plusem biegać trzeba po całym podwórku. Kurierzy natomiast dojeżdżają bez problemu, co sprawdzam regularnie, postanowiłem więc nie ruszając się z tarasu zaopatrzyć się w kilka flaszek.

Pierwszym pomysłem był Vinares – mają ciekawą ofertę win Gassaca w promocyjnej cenie, a poprzednio zanabyłem tylko dwie butelki tego producenta, z czego jedna bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła (druga jeszcze czeka). Vinares na swojej stronie udostępnia wygodny formularz zamówienia, który skrzętnie wypełniłem. Niestety, minęły trzy dni… i cisza. Posłałem im maila z pytaniem, czy otrzymali moje zamówienie. Minęły kolejne trzy dni… i cisza. Cóż, skoro tak, to trudno. Uprzedzając pytanie: tak, wiem, mogłem zadzwonić. Ale cały punkt programu polegał na tym, żeby nie było to potrzebne – chciałem wybrać flaszki i poczekać na kuriera. Najwyraźniej nie udało się.

Czytaj więcej

Wizyta w Warszawie, Vinares i Daumas Gassac

Pora i na mój powrót – nie powstanę niczym feniks z popiołów co prawda, notka będzie raczej skromna, ale zawsze to krok na drodze do dawnej regularności wpisów. U mnie również sesja zakończyła się definitywnie, co rokuje szanse na nieco bardziej aktywne eksplorowanie winnej kultury.

Byliśmy kilka dni temu z Krzyśkiem w Warszawie na konferencji ze świata IT Javarsovia. Ponieważ mieliśmy trochę czasu wolnego, grzechem byłoby nie wybrać się do chociaż jednego sklepu z winami. Plany absolutnie niewinne – piwne tym razem – zawiodły nas na Nowy Świat, gdzie swoje lokale ma Bierhalle oraz Browarmia. Stamtąd też najbliżej był Vinares, gdzie dziarskim krokiem się udaliśmy.

Czytaj więcej

Wielki powrót – urodziny z winem w tle

Dużo czasu minęło od naszego ostatniego wpisu, ale dziś – w ostatnim dniu czerwca – możemy bez żadnego zawahania powiedzieć, że kampanii wrześniowej nie będzie – autorzy niniejszego bloga zakończyli swoje zobowiązania wobec uczelni w tym semestrze. Sesja odbiła się negatywnie na częstości publikowania postów na blogu, ale nie zrujnowała ona totalnie naszej winnej aktywności. Zyskaliśmy kilka ciekawych tematów do opisania, co z pewnością starczy na kilka ciekawych wpisów na blogu.

Dziś pozwolę sobie zacząć akcentem tradycyjnym – a mianowicie krótką recenzją wina. A wino to nie jest byle jakie – chodzi bowiem o Château Guiraud 2000 – dotychczas najcenniejszą perełkę w moich zbiorach. Zostało ono kupione z myślą o moich urodzinach, które obchodziłem dwa dni temu, i tak też zostało wykorzystane.

Czytaj więcej

Tanio i dobrze – podwójny celny strzał

Długi już czas minął od opublikowania mojego ostatniego posta, a wszystko to spowodowane nadciągającą w tempie ekspresowym sesją (dziwnym trafem to samo dotyczy również Matiego ;)). Nie oznacza to jednak, że eksperymenty z winami zostały całkowicie wstrzymane – o nie. Na dowód tego – dzisiejszy, dwutematyczny, wpis.

Gdy tylko zobaczyłem w IKEI tanie (18 zł za 6 szt.) kieliszki, zarówno do wina czerwonego, jak i białego, postanowiłem je kupić. Jak to zwykle bywa, od zamiaru do realizacji trochę czasu minęło, niemniej nareszcie – mogę rozkoszować się winem pitym z normalnych, przyzwoitych kieliszków (uprasza się o niepytanie o „kieliszkową” przeszłość piszącego ;)).

Kieliszki marki Svalka są zupełnie przyzwoite. Od razu zabrałem się za „testowanie” i muszę przyznać, że trudno im cokolwiek zarzucić (pamiętając o cenie, oczywiście). Wino można mieszać z całkiem dużą siłą, nóżka jest dość gruba, a podstawa – stabilna. Zakupiłem też „sześciopak” kieliszków białych, również w tej samej cenie. Sporym minusem jest niestety problem z opakowaniami – teoretycznie można skorzystać z bezpłatnych opakowań do kieliszków, jednak dłuższe poszukiwania nie przyniosły rezultatu, a z powodu braku doradzających sprzedawców musiałem wziąć kieliszki tak, jak były zapakowane standardowo – wystające ze zwykłych, jednolitych, tekturowych opakowań. Na szczęście mieszkam niedaleko IKEI, więc przewóz nie sprawił mi problemów.

Pierwszym winem, którym mogłem delektować się korzystając z nowych kieliszków, jest Bourgogne Passe-Tout-Grain AOC. To wino, będące kupażem szczepów Gamay i Pinot Noir, kosztowało zaledwie 23 zł (co jak na burgunda AOC jest kwotą podejrzanie małą). Sięgając po nie w Carrefourze miałem więc pewne obawy – czy nie podzieli ono losu Mateuszowego CdP. Na szczęście, wino okazało się zupełnie smaczne, lekko kwaskowe, wiśniowo-dębowe w zapachu i smaku. Oczywiście, bez rewelacji, ale mogę przyznać zasłużone 84/100 (Carrefour, C.H. Guliwer).