Alfredo Roca — powrót do korzeni

Jedną z pierwszych notek na Winnych Przygodach był ślepy test, który przeprowadziliśmy z udziałem trzech różnych Cabernet Sauvignon. Od tamtego czasu, pomijając chyba tylko wina z Lidla, czysty Cabernet nie zagościł na moim stole. Kupażowany z Shirazem, Merlotem, Malbeciem, z klasycznymi bordoskimi szczepami — tak, ale sam jeden jak palec — nie.

Opisywana butelka miała być pierwszym wspólnym eksperymentem w ramach Winnych Wtorków, a jednocześnie powrotem do korzeni. Nie wyszło. Dostępność wina okazała się zbyt niska, więc tylko ja go sobie podegustowałem.

Czytaj więcej

Winne Wtorki #2 — Gruba Molly

Winne Wtorki rozgrzewają się i nabierają impetu, zbierając zainteresowanie coraz większej ilości polskich blogerów (i nie tylko).

Dziś, czyli w drugim odcinku Wtorków, na tapetę idzie Mullygrubber Sémillon-Chardonnay 2009 – wino z południowowschodniej Australii. Przez swoją nazwę, przechrzciłem je na Grubą Molly. Wino zaproponował Maciek z Viniculture. W Łodzi okazało się niedostępne (a przynajmniej tam gdzie patrzyliśmy), do kupienia natomiast w internetowym sklepie Ballantines.

Nie obyło się jednak bez przeszkód. Firma kurierska Delta City, z którą współpracuje Ballantines, trafiła na poszerzającą się listę kurierów, z którymi nie chcę mieć nic wspólnego. Wyprzedzili kilku innych konkurentów, a nawet paczkę ekonomiczną Poczty Polskiej, w kwestii czasu dostawy. Wino wysłane w czwartek dotarło do mnie dopiero we wtorek rano (dzisiaj) – zmuszając mnie do szybkiej degustacji w dniu pisania notki. Z tego też powodu recenzja Krzyśka pojawi się z drobnym opóźnieniem, bo nie zdążyłem dostarczyć mu jego butelki.

Tymczasem serdecznie zapraszam do zapoznania się z moimi spostrzeżeniami 🙂

Czytaj więcej

Winne Wtorki #1 — McGuigan Shiraz 2008

Naszych czytelników nowo upieczonej serii notek Winnych Wtorków witamy słoneczną Australią — a dokładniej, butelką McGuigan Shiraz 2008.

Żeby było ciekawiej, każdy z nas — i ja i Krzysiek — kupiliśmy po butelce i postanowiliśmy napisać parę słów zupełnie niezależnie, również nie sugerując się własnymi opiniami. A oto wyniki naszego starcia i przygody z rzeczoną butelką.

Czytaj więcej

Wtorki… jakie wtorki? Winne Wtorki!

Muzyczne Poniedziałki w łódzkiej Akademii Muzycznej, Szalone Środy w promocjach linii lotniczych, Matematyczne Czwartki na Uniwersytecie Jagiellońskim i Odpoczynkowe Piątki w Wine Library TV Gary’ego Vaynerchucka… a gdzie się podziały wtorki? U nas!

Za sprawą pomysłu Kuby Jurkiewicza z bloga Czerwone czy białe powstała fantastyczna koncepcja Winnych Wtorków. Dni, w które będziemy robić coś razem. W grupie. Jakiej grupie? O tym za chwilę — najpierw ustalmy co 🙂

W każdy pierwszy i trzeci wtorek miesiąca będziemy opisywać wino. Ale nie byle jakie i nieprzypadkowe. Wszyscy będziemy opisywać to samo wino — opisując, dyskutując i komentując. Podkreślając, jak indywidualnym tematem jest wino i jak różne spostrzeżenia na jego temat możemy mieć nawzajem. Winne Wtorki to świetny pretekst by zrobić coś wspólnie i pokazać, że potrafimy wyściubić nos poza własne blogowe poletko. No i przede wszystkim — by się przy tym świetnie bawić! Skoro nie możemy się fizycznie spotkać i posiedzieć przy winie, zróbmy to chociaż wirtualnie!

Tym samym, serdecznie zapraszamy wszystkich piszących do winie, by dołączyli do naszej zabawy — w tym temacie języka najlepiej zasięgnąć u pomysłodawcy całej zabawy, na blogu Czerwone czy białe.

Pierwsza wirtualna degustacja już w najbliższy wtorek, na spostrzeżenia z której serdecznie zapraszamy do nas, jak również na pozostałe blogi:

Do zobaczenia!

p.s. wszystkich naszych czytelników, którzy o winie nie piszą, również zapraszamy do zabawy! Komentujcie, wyrażajcie swoje opinie, podsuwajcie pomysły butelek, które chcielibyście zobaczyć w ramach Winnych Wtorków! 🙂 Nie robimy tego dla siebie… well, nie robimy tego tylko dla siebie — ale także dla wszystkich spoglądających na nasze notki ukradkiem 🙂

Co piłka nożna ma z winem wspólnego…

…jak się okazuje, całkiem sporo. Choć w opinii wielu, piłka nożna (w Ameryce Południowej) kojarzy się głównie z Brazylią i Argentyną, zaś wina z tego kontynentu, pochodzą w znakomitej większości z Chile i również z Argentyny, to istotną rolę na obu polach odgrywa również Urugwaj. Pierwszy mistrz świata z roku 1930, a zarazem czwarta drużyna ostatniego Mundialu, może się pochwalić również ciekawymi osiągnięciami w świecie win. Siłą rzeczy, uwarunkowania terytorialne (Urugwaj zajmuje ok. połowy powierzchni Polski), a zwłaszcza demograficzne (jedynie 3,5 miliona mieszkańców!) mogą wpłynąć na ilość produkowanego w Urugwaju wina, w porównaniu do Chile czy Argentyny – ale już jego jakość, na przykładzie degustowanej niedawno przeze mnie butelki – Vivent Vendimia Tardia 2000, okazuje się być zaiste niezwykła.

Już skład tego kupażu – Riesling Gris, Early Muscat i Gewurztraminer zapowiadały ciekawe doznania. Wino białe i wytrawne, miałem zamiar po schłodzeniu podać do ryby. Już pierwszy łyk przekonał mnie, że choć ryba nie będzie najlepszym towarzystwem dla tego wina, to mam do czynienia z winem, jakiego jeszcze nie piłem.

Jeśli kiedyś wypowiadałem się na temat różnych win (głównie z apelacji Loupiac/Monbazillac), że dominującą nutę stanowi w nich miód – to Vivent stanowi prawdziwe, miodowe królestwo. Pełny, autentyczny, wybijający się ponad wszystko zapach miodu towarzyszył mi przez cały czas degustacji. Oprócz tego, istotny wpływ na całokształt wrażeń miał aromat mandarynki. Jeśli dodam do tego, że wino nie było wcale wytrawne, ani też przesadnie słodkie – powstaje bardzo ciekawe, rzadko spotykane połączenie. A to wszystko w cenie ok. 40 zł (co prawda za butelkę 0,375 l, ale i tak warto). W internecie wino można zamówić w wielu sklepach; mi udało się je kupić w łódzkich Winnicach Świata. Ocena: 89/100