Kilka wspomnień z Wines of Portugal

Od dwóch lat zarzekamy się, że wielka degustacja win portugalskich w Warszawie nas nie opuści i zawsze prawa Murphiego działały ze zdwojoną siłą krzyżując nam plany. W tym roku się zawzięliśmy i datę „Wines of Portugal” wpisaliśmy w kalendarz z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, okraszając ją wykrzyknikami przypominającymi o ważności tego wydarzenia.

Tym razem gdy do Warszawy zawitało blisko 30 producentów win z Portugalii w Pałacu Prymasowskim byliśmy tam gdzie powinniśmy być, czyli między stolikami. Portugalia to dla nas w dużej mierze nieodkryta kraina pełna tajemnic – przez swoje niesamowite bogactwo lokalnych odmian i stylów, nasza znajomość portugalskich win to mniej niż kropla w morzu, żeby nabrać jako takiej ogłady. Nastawiliśmy się przede wszystkim na eksplorację i wycieczkę w nieznane, a nie na zebranie materiału na obszerną relację.

Ilość win na degustacji (było ich ponad 200) nie pozwoliła nam na spróbowanie wszystkich (co będzie świetną motywacją do nie opuszczenia tej imprezy w przyszłym roku), ale jak na dłoni pokazała szerokie spektrum różnorodności. Popełniliśmy totalny degustacyjny miszmasz, sięgając i po Dao i po Douro, po Vinho Verde i porto, po Tejo i Alentejo, wina białe i różowe, wytrawne i słodkie. Degustacja (bez zaskoczeń) udowodniła nam, że Portugalię warto poznawać i każdy znajdzie dla siebie coś miłego.

Spróbowaliśmy świetnych, zaskakująco lekkich porto od Quevedo (świeże i nieprzesadnie słodkie Late Bottled Vintage 2011 zrobiło świetne wrażenie), orzeźwiającego Rabigato od Quinta de Sequeira zwieńczonego deserem w postaci ich skoncentrowanego, aż gęstego, pachnącego śliwkami i karmelem prosto z patelni 20 letniego porto, czy pełnego przekroju win z Herdade de Rocim, w tym potężnego, czekoladowo-wiśniowego, choć wg mnie nieco nieułożonego blendu Touriga Nacional, Alicante Bouschet i Syrah z serii „Sommelier Edition”, pod którą podpisuje się Paweł Białęcki.

Dwie winiarnie zapadły nam jednak w pamięć wyjątkowo. Pierwszą była Casa de Passarella z Dao, gdzie bardzo podobały nam się bodaj wszystkie wina. Winnica jeszcze 10 lat temu była praktycznie w ruinach, ale od tamtego czasu obecny właściciel Ricardo Cabral i winemaker Paulo Nunes odbyli drugą drogą, czego efekty było widać – od chrupkiego, mineralnego Encruzado fermentowanego częściowo na skórkach w cementowych kadziach, częściowo w dużych beczkach, w których dojrzewało z battonage począwszy, przez soczyste, zadziorne, bardzo owocowe O Œnólogo Vinhas Velhas 2013 z 80-letnich krzewów, field blend kilkunastu szczepów, aż po flagowe wino winnicy grające w ekstraklasie: Villa Oliveira Touriga Nacional 2010 – wino aksamitne jak jedwab, pełne dojrzałych wiśni, jagód, czarnej porzeczki, fiołków, soczystej kwasowości i pięknie ułożonej taniny.

Drugą – Quintas do Homem, niewielka, młoda rodzinna winnica z Vinho Verde gospodarująca w sumie na 22 hektarach obsadzonych głównie Arinto, Loureiro, Alvarinho i Vinhão. Przy stoliku wina prezentowała przesympatyczna Ana Coutinho, winemakerka we własnej osobie. Mało brakowało, a w ogóle byśmy wina Quintas do Homem ominęli, ale chęć odświeżenia się Vinho Verde okazała się dobrym przewodnikiem. Choć nasza miłość do Vinho Verde jest dobrze znana, zazwyczaj postrzegamy te wina jako orzeźwiające wina na lato, a za wyjątkiem ciekawszych Alvarinho rzadko doszukujemy się w nich czegoś więcej. W Quintas do Homem, mimo jesiennej słoty i pogody nawet częściowo nie przypominającej słonecznego lata, było jednak inaczej. Trzy jednoszczepowe wina z Loureiro, Alvarinho i Arinto świetnie pokazały odmienne charaktery tych szczepów, choć Alvarinho było ewidentnie z tych lżejszych i świeższych. Loureiro 2015 urzekło intensywnymi cytrusami, skórką cytrynową, nutą brzoskwini i przeszywającą kwasowością, ale dla mnie największą niespodzianką było bardzo rustykalne, wręcz nieco stajenne w stylu czerwone Vale do Homem Vinhão 2015, pełne ściółki, z nutami leśnych grzybów i wyraźną taniną. Nieco nieokrzesane, ale dające dużo przyjemności.

Na tę chwilę niestety ani Quintas do Homem ani Casa de Passarella nie mają w Polsce importera. Mamy wielką nadzieję, że niebawem się to zmieni.

Wszystkich win próbowaliśmy na degustacji Wines of Portugal zorganizowanej przez Wines of PortugalPolsko-Portugalską Izbę Gospodarczą.