Vinho Verde raz, dwa, sześć!

Ten wpis już miał się nie ukazać, jako mocno spóźniony i nieadekwatny do pogody, ale prażące słońce i optymistyczne prognozy zdmuchnęły kurz z notatek. O tym, że, zwłaszcza latem, uwielbiamy Vinho Verde, przypominać raczej nie trzeba. Co jakiś czas jakaś butelka przewinie się na blogu to tu, to tam, na zdjęciach w mediach społecznościowych nawet częściej, niż rzadziej, a jeśli w restauracji możemy zamówić kieliszek dla orzeźwienia i ugaszenia pragnienia, długo się nie zastanawiamy.

Nie zastanawialiśmy się też długo nad zamówieniem paczki, gdy tylko zobaczyliśmy w internecie plakat reklamujący sześć Vinho Verde z rabatem od Atlantiki, bodaj najpopularniejszego importera win portugalskich. Czego jak czego, ale Verde w Atlantice nie brakuje, w domu Verde nigdy za wiele, a dodatkowa zachęta w postaci paru groszy oszczędności akurat w przypadku win znikających w gardłach tak chętnie i szybko była dodatkową zachętą.

13450983_1163585020329140_5693280312743544154_n

Wszystkie wina z paczki należą do grupy, którą dwa lata temu w panelu Vinho Verde na Winicjatywie nazwano tanie, proste, zwyczajne Vinho Verde. Choć jedna z butelek wyszła z rąk Anselmo Mendesa, to i ona jest jego podstawową etykietą. Próżno tu szukać wybitnych Alvarinho czy Loureiro — to ewidentnie paczka win na piknik do picia w upał, co nie jest w żadnym wypadku zarzutem, a patrząc przez okno na piekące słońce, wręcz przeciwnie. Żadne nie jest natomiast przemysłowym gniotem, do którego nie przyznaje się nawet producent.

Z zawartością przesyłki uporaliśmy się szybciej niż przewidywaliśmy (co jeszcze mocniej utwierdza nas w przekonaniu, że nigdy za dużo Verde w domu), za to z niemałą przyjemnością.

Na szczycie stawki bez dwóch zdań stoi Muros Antigos. To podstawowe Verde Anselmo Mendesa, kupaż wielu lokalnych odmian (koniecznie spróbujcie jego innych win!), ale i w nim jest sporo klasy. Jeśli miałbym wybrać jedno wino z tego zestawu do wypicia spokojnie w chłodny wieczór, to właśnie to. Nos bardzo świeży, z nutami brzoskwini, agrestu, grejpfruta, za to w ustach obok sprężystej kwasowości i intensywnego owocu również sporo ciała i długości.

O Tal Vinho la LixaQuinta da Lixa rodziny Meireles to ciekawostka, bo wino zamknięte było jak lekkie frizzante, korkiem z metalowym koszyczkiem. Faktycznie, było bodaj najbardziej musujące ze wszystkich win. Pachniało pączkiem z lukrem, zielonymi jabłkami, cytrusami, a nawet faworkami. Wyraźnie perliste, szczypiące w język, pełne owocowej słodyczy, nieco wręcz kremowe, ale i nie brak mu mocnego kwasu.

Cimo d’AldeiaQuintas Vila Garcia  urzekło nas najmniej. Słodki, lekko duszny i perfumowany nos z nutami brzoskwini z puszki, białej porzeczki, liści ciągnie za sobą nieco drożdżowe usta, brzoskiwniowo-cytrusowe, budzące wspomnienia pudrowych cukierków. Korek aż strzelil, wino było wyraźnie perliste, ale jakoś brak mu głębi, wydało się cienkie i chude, ale nie dość orzeźwiające, by mu to wybaczyć i zmrozić mocniej.

Trzy kolejne wina to już kolorowe, radosne etykiety, przezroczyste i niebieskie butelki i obrazki krzyczące „wypij mnie duszkiem!” — i zawartość rewelacyjnie pasuje do opisu, choć każde było inne. Blue Ocean z Encostas de Lourosa to już letni klasyk, chyba moje pierwsze Vinho Verde w ogóle. W tym roku bardzo łagodne, melonowo-gruszkowe, z delikatnym kwasem bez pazura, ale świeże i soczyste. Jeśli nie lubicie zbyt wysokiej kwasowości, to Verde dla Was. FlamingoCasa de Vilacetinho  szczerzy się radosnym flamingiem z etykiety, i równie radośnie smakuje – świeżym sokiem z cytryny, brzoskwiniami, grejpfrutem, z nutą mięty w nosie. Bardzo lekkie i wyraźnie kwasowe, znika w mgnieniu oka. Z kolei FamegaCaves de Cerca najchętniej przypodobało by się wszystkim — jest ani nazbyt kwaśne, ani nazbyt delikatne, ani nazbyt perliste, czy spokojne. Dużo ananasa i brzoskwini w nosie, usta idą wręcz w stronę agrestu i białej porzeczki, z owocową słodyczą i niezbyt mocną, ale wyraźną kwasowością. Żadne nie budzi wielkich emocji, ale i każde jest fajnie prostolinijne i bezproblemowe, raczej do picia na zimno i zdecydowanie przy dobrej pogodzie.

Jeśli Atlantika jeszcze ma te zestawy w sprzedaży (potwierdzę i uzupełnię), polecamy paczkę z czystym sumieniem na gorącą końcówkę sierpnia i z nadzieją na ciepły wrzesień! Nam zawsze Vinho Verde świetnie spisuje się jako zaklinacz dobrej pogody. Jeśli nie ma — zachęcamy do jesiennego poznania lepszej strony verde i sięgnięcia po dobre Alvarinho, czerwone Vinho Verde, czy… leżakowane w beczce Contacto Alvarinho od Anselmo Mendesa!

Pochodzenie wina: zakup własny autora (164zł, Atlantika)