Miesiąc: lipiec 2010

Tatry, oscypki i wino

Kilka dni temu wróciłem z zasłużonego urlopu, więc nadeszła najwyższa pora, abym opowiedział o nim co nieco – zwłaszcza, że wino w ów urlop również zostało wpisane.

Na początku spędziłem z Moją Lepszą Połówką tydzień w Gorcach, w urokliwej miejscowości Koninki. Kwatera położona zaledwie kilkaset metrów od granic Gorczańskiego Parku Narodowego pozwalała nam na liczne wypady w zachodnią część Gorców. Turbacz, Turbaczyk, Tobołów, Stare Wierchy i Obidowiec padły naszym łupem. Jednocześnie, niedaleko schroniska na Turbaczu udało nam się znaleźć bacówkę, w której mogliśmy zakupić świeże oscypki i bunc (czyli taki nieuwędzony jeszcze oscypek ;)). Widoków i wrażeń była co nie miara, ale właśnie wtedy podjąłem decyzję o niecodziennym eksperymencie – próbie połączenia tradycyjnego góralskiego oscypka z winem.

Czytaj więcej

Zła passa, czyli zjazd po papierze ściernym z logo Kolporter

Ten miesiąc okazał się wybitnie pechowy, jeśli chodzi o moje winne zakupy. Od ponad tygodnia siedzę na wsi, na niemal kompletnym odludziu – jedyną siecią komórkową, jaka ma tu zasięg, jest Orange. Moja Era nie ma zasięgu w ogóle, z Plusem biegać trzeba po całym podwórku. Kurierzy natomiast dojeżdżają bez problemu, co sprawdzam regularnie, postanowiłem więc nie ruszając się z tarasu zaopatrzyć się w kilka flaszek.

Pierwszym pomysłem był Vinares – mają ciekawą ofertę win Gassaca w promocyjnej cenie, a poprzednio zanabyłem tylko dwie butelki tego producenta, z czego jedna bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła (druga jeszcze czeka). Vinares na swojej stronie udostępnia wygodny formularz zamówienia, który skrzętnie wypełniłem. Niestety, minęły trzy dni… i cisza. Posłałem im maila z pytaniem, czy otrzymali moje zamówienie. Minęły kolejne trzy dni… i cisza. Cóż, skoro tak, to trudno. Uprzedzając pytanie: tak, wiem, mogłem zadzwonić. Ale cały punkt programu polegał na tym, żeby nie było to potrzebne – chciałem wybrać flaszki i poczekać na kuriera. Najwyraźniej nie udało się.

Czytaj więcej

Wizyta w Warszawie, Vinares i Daumas Gassac

Pora i na mój powrót – nie powstanę niczym feniks z popiołów co prawda, notka będzie raczej skromna, ale zawsze to krok na drodze do dawnej regularności wpisów. U mnie również sesja zakończyła się definitywnie, co rokuje szanse na nieco bardziej aktywne eksplorowanie winnej kultury.

Byliśmy kilka dni temu z Krzyśkiem w Warszawie na konferencji ze świata IT Javarsovia. Ponieważ mieliśmy trochę czasu wolnego, grzechem byłoby nie wybrać się do chociaż jednego sklepu z winami. Plany absolutnie niewinne – piwne tym razem – zawiodły nas na Nowy Świat, gdzie swoje lokale ma Bierhalle oraz Browarmia. Stamtąd też najbliżej był Vinares, gdzie dziarskim krokiem się udaliśmy.

Czytaj więcej